Sprawa plantacji konopi pod Ciechocinkiem umorzona
Panowie policjanci
Cała sprawa zaczęła się ubiegłego roku, o czym było głośno w mediach. Panowie policjanci na siłę chcieli udowodnić nielegalną plantację konopi indyjskich Panu Marcinowi. Oskarżony został również współpracownik poszkodowanego o pomoc w uprawie nielegalnych roślin.
Rolnik od początku tłumaczył, że kiedyś wysiewał w tym miejscu łubin i przez długi czas nie uprawiał tego terenu. Sprawa samosiejek przy Wiśle obok Ciechocinka nie jest czym nowym. Dziko rosnące konopie włókniste zapylają się tutaj i rosną od lat.
Te tłumaczenie nie wystarczyły jednak sprytnym panom policjantom.
Największa plantacja konopi indyjskich w Europie
… jak twierdziły osoby reprezentujące organy ścigania. Zabezpieczono ponad 15 tys. roślin o łącznej masie 330 kg! Byłaby to największa wykryta uprawa konopi indyjskich na skalę europejską. Wartość zabezpieczonego materiału oszacowano na 5 i pół miliona złotych.
W trakcie zabezpieczania materiału dowodowego Pan Marcin został zatrzymany w więzieniu. Policjanci wraz z tamtejszym prokuratorem wnioskowali o tymczasowy areszt Pana Marcina – do czasu zakończenia procesu. Na szczęście rozwaga sądu nie pozwoliła przyjąć takiego wniosku, ponieważ wyjaśnienia Pana Marcina przed sądem zdawały się wystarczająco wiarygodne.
Analiza laboratoryjna
Sędzia potrzebował jeszcze opinię biegłego na temat składu chemicznego konopi z pola Pana Marcina. Było to kluczowe do rozstrzygnięcia procesu. Jeśli badania wykazałyby, że są to konopie o wysokich stężeniach THC to Pan Marcin miałby poważne kłopoty.
Badania wskazały, że stężenie kontrolowanej substancji w roślinach jest niższe niż maksymalnie 0,2% określone przez polskie prawo.
Co dalej?
Rolnik i jego pracownik zostali oczyszczeni z zarzutów. Pan Marcin jednak nie che tak pozostawić tej sprawy. Złożył stosowne zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień i niedopełnienie obowiązków, a także fałszowanie protokołów. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
A konopie? Rośliny zostały zniszczone, a rolnik będzie dokładniej sprawdzał swoje powierzchnie rolne.
I po co to wszystko?
Pan Marcin przeszedł drogę pełną stresu i obaw, schudł, a cała sprawa może odbić się na jego przedsiębiorstwie rolnym. Od początku rolnik czuł, że policjanci chcą na siłę coś udowodnić i zebrać za to zasługi służbowe. Gdyby sędzia nie zachował rozwagi, policjanci bezmyślnie zniszczyli by życie uczciwemu rolnikowi, który na co dzień uprawia ponad 300 ha i nie zawsze ma możliwość dopilnować porządku na całym areale.
Cała sprawa powinna zmusić przełożonych, aby doinformowywać i przeszkalać funkcjonariuszy policji o uprawach konopi włóknistych i sposobie wstępnego, poglądowego rozróżniania konopi indyjskich od siewnych. W Polsce zdarzały się już inne przypadki zatrzymania rolnika zwożącego plon konopny z pola. Zabezpieczony zbiór po oddaniu nie nadawał się już do dalszego przetwórstwa.
Takie braki kompetencyjne funkcjonariuszy policy są największym problemem zrównoważonego rolnictwa konopnego.