Kukiz’15 chce upraw Medycznej Marihuany w Polsce
Skoro możemy być czegoś producentem, jaki jest powód, by to kupować? – pyta poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko.
Z posłami ze swojego klubu złoży projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, przewidujący, że medyczna marihuana będzie mogła być uprawiana w Polsce. Chce tym samym uzdrowić przepisy, które miały ułatwić dostęp do preparatów z tego surowca, a w praktyce nie działają.
Nowelizację ustawy, zwanej popularnie ustawą o medycznej marihuanie, Sejm przyjął latem ubiegłego roku. Projekt wniósł Piotr Liroy Marzec, wówczas poseł Kukiz’15, a dziś niezrzeszony. Propozycja przewidywała, że medyczną marihuanę mogliby uprawiać nawet sami pacjenci i zażywać pod kontrolą lekarza. PiS złożyło jednak poprawkę zmieniającą sens projektu. Uchwalona ustawa przewiduje, że legalne jest wyłącznie sprowadzanie surowca z zagranicy.
O to, jak to działa w praktyce, spytał poseł Sachajko w interpelacji do Ministerstwa Zdrowia. Z odpowiedzi wynika, że jeszcze żaden importer nie uzyskał zgody na sprowadzanie surowca, choć są już pierwsi chętni.
„Do dnia 29 czerwca 2018 roku do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wpłynęły cztery wnioski o dopuszczenie do obrotu surowca farmaceutycznego do sporządzania leków recepturowych w postaci ziela konopi innych niż włókniste” – napisał wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
Z informacji pojawiających się w branżowych mediach wynika, że jednym z chętnych jest firma należąca do kanadyjskiej grupy kapitałowej. Planuje budowę własnej sieci dystrybucji i wprowadzenie do obrotu konopi w postaci suszu, olejków i kapsułek, z których mogłoby w sumie skorzystać nawet 300 tys. chorych. Chodzi m.in. o dzieci z padaczką lekooporną czy cierpiących na schorzenia onkologiczne.
Problem w tym, że uzyskanie zgody o dopuszczenie konopi do obrotu nie spowoduje szybkiego pojawienia się medycznej marihuany w aptekach. W Farmakopei Polskiej, która określa wymagania jakościowe produktów leczniczych i surowców farmaceutycznych, brak bowiem norm dla leków z marihuaną.
W efekcie pacjenci zainteresowani medyczną marihuaną sprowadzają je w imporcie docelowym, czyli w oparciu o przepisy istniejące jeszcze przed nowelizacją. Z odpowiedzi na interpelację posła Sachajki wynika, że przykładowo od listopada 2017 roku do czerwca 2018 roku minister zdrowia wydał 69 zgód na taki import. Jedno opakowanie kosztuje od 165 zł do 185 zł.
Poseł Sachajko chce, by leki stały się tańsze. – Projekt przewiduje, że konopie mogłyby przetwarzać instytuty badawcze podległe ministrowi rolnictwa, z zachowaniem wszystkich procedur bezpieczeństwa. Chodzi głównie o Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu, który ma sprzęt i przeszkolone kadry – mówi poseł.
Problem w tym, że propozycja upraw w Poznaniu pojawiła się podczas prac nad nowelizacją w ubiegłym roku, ale ostatecznie nie zgodził się na nią rząd. – Generalnie uważa on, że koszty nadzoru nad uprawami w Polsce przewyższyłyby potencjalne zyski – mówi Jędrzej Sadowski z Koalicji Medycznej Marihuany.
Poseł Sachajko liczy, że tym razem uda się przekonać polityków PiS, a brak właściwych regulacji może nas drogo kosztować. Do sądu trafił właśnie pozew matki czteroletniej pacjentki Centrum Zdrowia Dziecka, która zmarła, nie doczekawszy skutecznego leczenia lekiem z medyczną marihuaną. Domaga się 150 tys. zł na cele społeczne za naruszenie dóbr osobistych w postaci prawa do utrzymywania i kontynuowania więzi z córką.
Źródło: rp.pl