Historia Jakuba Bartola – konopie w leczeniu glejaka
Jakub Bartol, człowiek który wygrał ze śmiercią. Jak wspomina ojciec Kuby, Hubert Bartol – patrzyłem jak moje dziecko umiera. Nie jadł, nie było z nim kontaktu, a rodzice szukali już sposobu jak ulżyć mu w ostatnich chwilach życia. W ostatniej chwili z pomocą przyszła marihuana, a właściwie olej RSO z tej rośliny.
Początek
Pierwsze symptomy choroby zauważono już w wieku dojrzewania, ok. 18 rok życia Kuby. Specjaliści podejrzewali zaburzenia psychiczne i z niesłuszną diagnozą leczyli go farmaceutycznie na schizofrenię i depresję. Początkiem 2012 r. Kuba dostał niespodziewanego omdlenia połączonego z bólami głowy. Trafił wtedy do szpitala na badania tomograficzne. To był pamiętny dzień, w którym całe jego życie zmieniło się o 180′. Badania wykazały zmiany nowotworowe w mózgu. Specjaliści postawili okrutną diagnozę dla pełnego życia i pasji młodego mężczyzny – glejak III stopnia był już wielkości piłki tenisowej.
Leczenie
Rodzice Kuby zebrali pieniądze na leczenie operacyjne w Niemczech. Tam dokonano częściowego usunięcia guza przez wyspecjalizowanych lekarzy. Niestety po operacji skąpodrzewiak wielopostaciowy (glejak) odrósł w 80%. W kwietniu 2012 r. Jakub Bartol powrócił do Wrocławia, aby rozpocząć chemioterapię w Dolnośląskim Centrum Onkologicznym. Chemioterapia miała postać tabletek i zastrzyków. Młody mężczyzna był pod ciągłą opieką specjalistów.
Efekty
Pomimo operacyjnego leczenia i chemioterapii nowotwór zaczął się powtórnie rozwijać. Stan zdrowia Jakuba mocno się pogorszył – rozwój choroby oraz sama chemioterapia mocno obciążały organizm młodego pacjenta. Któregoś dnia lekarz prowadzący chcąc być szczery z rodzicami powiedział, że Kubie zostało około 3 miesiące życia. Chemioterapia nie przynosi żadnych efektów, a nowotwór jest nieuleczalny. Pozostawił też rodzicom decyzję co do przerwania chemioterapii, aby syn mógł spędzić ostatnie chwile bez męczarni. Chemię przerwano i faktycznie stan Kuby się poprawił. Nie trwało to jednak długo. Po tygodniu lepszego samopoczucia zdrowie Kuby w radykalnym tempie zaczęło się pogarszać. Kuba już nie wstawał, nie jadł był zniechęcony do czegokolwiek. Napady bólu były tak silne, że Kuba tracił świadomość i kontrolę nad własnym ciałem.
Ojciec Kubu, Hubert Bartol mówi, że nie ma większej tragedii dla rodzica, który bezsilnie patrzy na swoje umierające dziecko. Hubert stale doszukiwał się informacji jak pomóc synowi w cierpieniu. Trafił wtedy na artykuły opisujące leczenie nowotworów kannabinoidami pochodzącymi z konopi. Chcąc znaleźć ich potwierdzenie naukowe, czytał wiele analiz laboratoryjnych oraz kontaktował się z pacjentami, którzy je stosowali. Korzystał też z konsultacji ze specjalistami z Izraela, Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec, którzy stosowali medyczną marihuanę w leczeniu podobnych przypadków.
Nadzieja
Wg. taty Jakuba to dopiero w tym momencie zaczęło się prawdziwe leczenie syna. W pierwszych dniach podawał synowi kannabinoidy w formie inhalacji. Później udało się tacie Jakuba znaleźć osobę, która zaopatrywała go w olej RSO. Po kilku dniach zauważalne były już pierwsze efekty. Załagodziły się skutki chemioterapii. Intensywność napadów bólu była mniejsza, a ich częstotliwość coraz rzadsza. Hubert wyedukował się jak podawać olej i w jakich dawkach. Bezgranicznie zaufał tej terapii. Zrezygnowali z farmaceutyków pozostawiając jedynie leki anty-epileptyczne. Tata Jakuba kontrolował dawki i zaczynając od niskich stopniowo je zwiększał do uzyskania leczniczego efektu (ekstremalne 25 kropli, 3 x dziennie). Kuba spał wtedy nawet po 12 godzin dziennie i nie odczuwał psychoaktywnego działania THC. Kuba z dnia na dzień wydawał się wyglądać lepiej, wrócił mu apetyt, chętnie zajmował się swoimi pasjami. Po 2 miesiącach stosowania leku w postaci oleju RSO przeprowadzono kolejne badania tomograficzne. I choć lekarze nie byli przychylni prowadzonej w ten sposób terapii – byli w szoku! Rozrost i rozsiew guza został zahamowany!
Zdrowaś Mario
To był początek drogi leczenia 27-letniego wtedy Kuby. Przyjmował wtedy kannabinoidy w różnej formie (inhalacja, olej, ciastka, masło). Kuba poza przyjmowaniem kannabinoidów prowadził restrykcyjną dietę owocowo-warzywną i przyjmował naturalne ziołowe preparaty wspomagające. Jego stan zdrowia wciąż się poprawiał. Zaczął samodzielnie chodzić do sklepu po drobne zakupy, do biblioteki, odciążał rodziców w lekkich obowiązkach domowych. Na twarzy Kubu coraz częściej pojawiał się uśmiech. Znów miał ochotę na spotkania i zabawę z przyjaciółmi.
Po 8 miesiącach przyjmowania oleju RSO przeprowadzono kolejne badanie tomograficzne. Na zdjęciu nie można było wykryć już guza! Co więcej – nie było śladu rozsiewu nowotworu, a loża po glejaku pomniejszyła się. Największe zagrożenie zostało wyeliminowane. Rodzina Bartol jest przekonana, że jest to zasługa terapii kannabinoidami. Lekarze nie potrafili tego wyjaśnić – młody mężczyzna, który dostał 3 miesięczny wyrok śmierci – żyje i ma się dobrze.
Prawo a leczenie
Używanie tego leku wiązało się z ciągłym stresem, gdyż olej jest nielegalny w świetle polskiego prawa. Jak mówi ojciec Kuby – nie ma wyższego prawa nad prawem do życia. Wiedział, że konflikt z prawem mógł się zakończyć dla syna tragicznie. Przerwa w terapii na choćby dobę spowodowałaby zmasowany rozrost komórek nowotworowych. Dlatego tak ważne było zachowanie ciągłości leczenia. Kiedy zatrzymano dostawcę oleju dla Jakuba ojciec musiał szukać innych źródeł leku. Sprawiało to wiele problemów i obawy przed przerwaniem ciągłości leczenia.
Hubert Bartol uważa, że polskie prawo musi się jak najszybciej zmienić. Codziennie umierają osoby, które nie miały szansy na leczenie kannabinoidami – tą szansę cierpiącym odbierają politycy ustalający prawo w Polsce. W wielu krajach pacjenci mają znacznie łatwiejszą drogę do zdrowia, a terapie konopne są stosowane w szpitalach pod opieką specjalistów. Pan Hubert uważa, że jego misją było utrzymać życie i zdrowie syna. Teraz tym świadectwem chce zwrócić uwagę rządzących, aby prawo mogło pozwolić na swobodne leczenie medyczną marihuaną.